Ostatnie spotkanie z kilku powodów należało do niezwykłych. Po pierwsze, mój Aniołeczek, raczył mnie nareszcie zauważyć i skoncentrować swoją uwagę na dłużej niż 3 sekundy. HURRA. Dodam, że do tej pory, w centrum zainteresowania znajdowały się inne pieseczki i absolutnie wszystko tylko nie Pańcia. A po drugie, szkolenie wreszcie nabrało rumieńca. Pieski a my z nimi, pracowałyśmy jak szalone. To były dwie godziny rzetelnej pracy, przeplatanej zabawą i pogaduchami na pieskowe tematy. Marta, nasza instruktorka, pokazała nam jak pracować nad różnymi rodzajami przywołań: z użyciem gwizdka (odruch Pawlowa), „do mnie”, „do nogi”. Powolutku zaczęłyśmy ćwiczyć „zostawanie” oraz poznałyśmy kilka ćwiczeń - zabaw węchowych, które dla piesków są bardzo wycieńczające. Po takich emocjach wróciłyśmy do domciu wykończone, ale mam nadzieję, szczęśliwe :-)
Teraz pozostaje nam szlifowanie i dalsze doskonalenie się, lecz nim to nastąpi pora na małe co nie co … jedzonko, a potem spanko, mniam, mniam …

Zasłużony odpoczynek …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz